Brzęczka


Stwierdzenie brzęczki w rezerwacie miało miejsce kilka lat temu. Czas i miejsce ma tu znaczenie, o czym przekonacie się w dalszej treści. Był to maj 2020, kiedy w ramach działań ochronnych likwidowaliśmy nielegalne czatownie w ujściu Redy. Tam w enklawie drzew porastających morski brzeg spotkaliśmy śpiewającą brzęczkę. 

Ujście Redy do teren objęty całorocznym zakazem wstępu od strony lądu i morza. Niestety zdarzały się próby prowadzenia tam obserwacji, a nawet budowy prowizorycznych czatowni. Można, choć z trudem usprawiedliwić obecność w tej strefie turystów, bo może wynika to z niewiedzy. Jednak świadome pojawianie się na ujściu ptasiarzy jest niedopuszczalne i co ważniejsze niezgodne z prawem. Szczególnie, że wiedza o zakazie wstępu jest już powszechna i od lat nagłaśniana we wszelkich możliwych ptasich mediach.

Szczęśliwie również natura chroni obecnie dostęp do ujścia Redy. Przez ostatnie lata ścieżka prowadząca wzdłuż rzeki całkowicie zarosła, głównie dziką różą. Krzewy stanowią teraz barierę praktycznie nie do przebycia. Również łąkami niezwykle trudno się tam dostać, bo wymaga to uciążliwego, czasem głębokiego brodzenia. Natomiast sylwetki potencjalnych amatorów ujścia Redy, są w takim przypadku jak na dłoni dla kolegów z ochrony rezerwatu.

Wracając do brzęczki ...  czy występuje na innych stanowiskach w rezerwacie - nie wiem. Ja nie spotkałem, natomiast z pewnością wielokrotnie słyszałem jej śpiew w otulinie Beki i tam wartko skierować kroki w poszukiwaniu gatunku.