Bekasowy brzask

 

Wschody słońca w rezerwacie są niezwykle efektowne. Jednak brzask potrafi być bardziej zjawiskowy. To długie, magiczne chwile, zanim czerwona tarcza dźwignie się ponad horyzont. Szczególnie gdy na niebie pojawią się obłoki, podświetlane promieniami jeszcze niewidocznej atomowej kuli. 

W takiej scenerii zaczynam ostatnio dzień na Bece. Podobnie jak siewki, których popiskiwanie w locie słychać już w ciemnościach. Na zdjęcia trzeba odczekać dobrą godzinę. Jednak przebywanie w tym miejscu i w tym czasie ładuje życiowy akumulator na cały tydzień.

Nastaje dzień, ptaki zaczynają żerować przemieszczając się wzdłuż morskiego brzegu. Trzeba się gdzieś zatrzymać, by widzieć kawałek plaży. Dobra jest okienko między trzcinami. Przyleciały kszyki, niech dziś będą kszyki. Przysypiają jeszcze, przeszukują brzeg, to znów przysypiają. Trochę blisko przysiadły, niedobrze będą ciasne kadry. Jednak jak to kszyki, niepłochliwe, trochę leniwe, inne niż energiczne kwokacze, bataliony i wszelkie biegusy.